SPONSOR STRATEGICZNY
PARTNER STRATEGICZNY

Marcin Michalski - ostatni o(L)impijczyk

4 lata temu | 09.07.2020, 10:00
Marcin Michalski - ostatni o(L)impijczyk

Marcin Michalski jest ostatnim jak dotychczas koszykarzem Legii, kt贸ry bra艂 udzia艂 w Igrzyskach Olimpijskich. Skrzyd艂owy Legii (urodzony 9 lipca 1958 roku) zosta艂 powo艂any przez Stefana Majera do kadry, kt贸ra w 1980 roku w Moskwie zaj臋艂a si贸dme miejsce. Michalski na IO wyst膮pi艂 w dw贸ch meczach - z Jugos艂awi膮 oraz Indiami (4 punkty). Przez kilkana艣cie lat wyst臋powa艂 w jednym klubie - w Legii, do kt贸rej trafi艂 w wieku 14 lat i opu艣ci艂 dopiero, gdy wyje偶d偶a艂 w 1988 roku do Francji. W barwach Legii zdoby艂 wicemistrzostwo Polski junior贸w w 1976 roku, a pi臋膰 lat p贸藕niej dotar艂 do fina艂u Pucharu Polski. 艁膮cznie rozegra艂 324 mecze ligowe z eLk膮 na piersi.

W jakich okoliczno艣ciach trafi艂 Pan do koszykarskiej Legii?
Marcin Michalski: Mieszka艂em w okolicach Sejmu, na ulicy Wiejskiej. A na zaj臋cia koszyk贸wki wys艂a艂 mnie m贸j nauczyciel WF-u ze szko艂y nr12, przy ulicy G贸rno艣l膮skiej, pan Adam 呕elazny. P贸藕niej by艂 trenerem siatkarek reprezentacji Polski w latach 70. Pan 呕elazny wys艂a艂 mnie do MDK-u na Placu Trzech Krzy偶y, gdzie pocz膮tkowo mia艂em rozpocz膮膰 treningi regularne... w siatk贸wk臋. Ostatecznie trafi艂em w MDK-u na trenera Gr膮dzkiego, kt贸ry by艂 trenerem koszykarzy i zacz膮艂em trenowa膰 koszyk贸wk臋. Gra艂em tam przez dwa lata, po czym jeden z moich znajomych poradzi艂 mi, abym przeszed艂 do Legii. To by艂 na pewno bardziej profesjonalny klub. Poszed艂em do Legii, gdzie aby si臋 dosta膰, trzeba by艂o przej艣膰 testy. Mieli艣my taki sprawdzian - grali艣my mecz, a m艂odymi w贸wczas w Legii zajmowa艂 si臋 trener W艂adys艂aw Pawlak. Z tego co pami臋tam, w pierwszym meczu w Legii, kiedy mia艂em 14 lat, rzuci艂em 39 punkt贸w. I w艂a艣ciwie w ci膮gu trzech miesi臋cy, trafi艂em do reprezentacji Warszawy, a p贸藕niej r贸wnie偶 do艣膰 szybko do reprezentacji Polski junior贸w. Z ni膮 w roku 1975 przygotowywa艂em si臋 do meczu z Holandi膮 i w tamtym okresie pojawia艂em si臋 ju偶 na zaj臋ciach pierwszego zespo艂u. W pierwszym zespole Legii zagra艂em po raz pierwszy w roku 1976.
Kiedy by艂em jeszcze m艂odym graczem, przygl膮da艂em si臋 takim zawodnikom jak Kozak, Dolczewski, czy Korcz. Ka偶dy z nas, m艂odych, marzy艂, by w przysz艂o艣ci gra膰 tak jak oni.

W 1976 roku w mistrzostwach Polski junior贸w w Warszawie zdobyli艣cie z Legi膮 srebrny medal. W finale przegrali艣cie ze 艢l膮skiem Wroc艂aw (71:79). Jak odebrany zosta艂 osi膮gni臋ty przez Was wynik, bo dodajmy turniej fina艂owy odbywa艂 si臋 w Warszawie.
- Na pewno lepiej by艂by oceniany, gdyby uda艂o si臋 zwyci臋偶y膰. Trzeba jednak pami臋ta膰, 偶e 艢l膮sk by艂 wtedy naprawd臋 mocny. Warto te偶 podkre艣li膰, 偶e w艂a艣ciwie ca艂a dru偶yna junior贸w 艢l膮ska z tamtego rocznika, chwil臋 p贸藕niej gra艂a ju偶 w seniorach tego klubu. W Legii by艂o troch臋 inaczej. Po tym, jak we wspomnianym turnieju fina艂owym, zaj臋li艣my drugie miejsce, w Legii zostali w艂a艣ciwie tylko Robert Chabelski, Krzysztof Ogrodowczyk i ja.

Jak wygl膮da艂o przej艣cie do pierwszego zespo艂u Legii?
- Z reprezentacj膮 Polski junior贸w by艂em na obozie w Piotrkowie Trybunalskim, a Legia gra艂a wtedy mecz ligowy w艂a艣nie w Piotrkowie Trybunalskim [z Piotrcovi膮 - przyp. B.], bo tam by艂a druga liga w tamtym czasie. To wtedy trener Legii powo艂a艂 mnie do dru偶yny po raz pierwszy. Dru偶yna przyjecha艂a na mecz z Warszawy, a ja do艂膮czy艂em do nich na miejscu.


Srebrny medal Mistrzostw Polski Junior贸w zdoby艂 Pan ju偶 po turnieju fina艂owym Mistrzostw Europy do lat 18 w Santiago de Campostella, w kt贸rych r贸wnie偶 bra艂 pan udzia艂. Zaj臋li艣cie tam sz贸ste miejsce, a udzia艂 w takim turnieju chyba by艂 sporym wyr贸偶nieniem?
- Mistrzostwa Europy w Santiago de Campostella w roku 1976 by艂y moimi drugimi mistrzostwami Europy w kategoriach m艂odzie偶owych. Rok wcze艣niej bra艂em udzia艂 r贸wnie偶 w ME, kt贸re odbywa艂y si臋 w Grecji. Tam zaj臋li艣my odleg艂e miejsce. Mia艂a te偶 miejsce niezbyt 艣mieszna historia z biletami samolotowymi, bo mieli艣my wcze艣niej wraca膰 z tego turnieju.

Jakim trenerem by艂 Leszek Arent prowadz膮cy wtedy m艂odzie偶ow膮 reprezentacj臋 Polski, kt贸ry wcze艣niej by艂 koszykarzem Legii?
- Trudno jest ocenia膰 trenera. Ale to co 艂膮czy Arenta, a tak偶e innych trener贸w z kt贸rymi pracowa艂em - Pawlaka, Maleszewskiego, czy Majera, to fakt, 偶e mieli podstawy koszykarskie, bowiem wcze艣niej sami grali w koszyk贸wk臋 i przygotowywali nas najlepiej jak potrafili. W tamtych latach pojawia艂y si臋 problemy administracyjne, na kt贸re trenerzy nie bardzo mieli jaki艣 wp艂yw. Cz臋ste by艂y r贸wnie偶 problemy ze sprz臋tem.

W艂adys艂aw Pawlak by艂 wcze艣niej zawodnikiem o podobnych do Pana "parametrach", gra艂 na podobnej do Pana pozycji. Czy przekazywa艂 Panu wskaz贸wki, jak zachowywa膰 si臋 na parkiecie w okre艣lonych sytuacjach?
- Mo偶na powiedzie膰, 偶e w koszyk贸wce W艂adys艂aw Pawlak by艂 moim ojcem. Zaczyna艂em pod jego okiem w dru偶ynach m艂odzie偶owych Legii, on te偶 by艂 trenerem reprezentacji Warszawy, do kt贸rej trafi艂em, a p贸藕niej reprezentacji okr臋gu Mazowsze. Pawlak by艂 r贸wnie偶 trenerem pierwszego zespo艂u Legii i reprezentacji Polski. To by艂 cz艂owiek bardzo szanowany, 艣wietny trener. Mia艂 dwa metry wzrostu i gra艂 na pozycji centra, ja z kolei by艂em skrzyd艂owym. Mia艂em przyjemno艣膰 pracowa膰 pod jego okiem przez wiele lat, w r贸偶nych kategoriach wiekowych. W samej Legii 艂膮cznie pracowa艂em z dziesi臋cioma trenerami, je艣li si臋 nie myl臋.

W drugim sezonie z Legi膮 awansowa艂 Pan z drugiej ligi do pierwszej (najwy偶szej klasy rozgrywkowej). Czy r贸偶nica pomi臋dzy tymi ligami by艂a wtedy wyra藕na?
- Wed艂ug mnie tak. Na pewno dru偶yny, kt贸re regularnie gra艂y w drugiej lidze prezentowa艂y ni偶szy poziom ni偶 ten, kt贸ry my reprezentowali艣my. W tamtym czasie Legia niestety nie by艂a zespo艂em zbyt dobrze scementowanym. W klubie wojskowym, po艂owa zawodnik贸w to byli 偶o艂nierze zawodowi, a pozostali to byli 偶o艂nierze ze s艂u偶by czynnej - brani byli do wojska z innych klub贸w. To wi膮za艂o si臋 z tym, 偶e cho膰 podstawa dru偶yny pozostawa艂a, to by艂o sporo graczy, kt贸rzy dochodzili i po dw贸ch latach gry, zn贸w ich nie by艂o.

Da艂o si臋 odnie艣膰 wra偶enie, 偶e ci, kt贸rzy przychodzili na czas odbycia s艂u偶by wojskowej, traktowali gr臋 i treningi troch臋 inaczej, z mniejszym zaanga偶owaniem?
- Nie mo偶na tak uog贸lnia膰, du偶o zale偶a艂o od poszczeg贸lnych zawodnik贸w. Na przyk艂ad bardzo dobrze wspominam Makaruka z Lecha, zreszt膮 z Poznania przysz艂o wtedy wi臋cej graczy. Oni byli m艂odzi i nie my艣leli w ten spos贸b, 偶e nie chc膮 gra膰 w Legii. Starali si臋 na miar臋 swoich mo偶liwo艣ci, pr贸bowali wykorzysta膰 szans臋, jak膮 Legia im da艂a. Jako m艂ody ch艂opak trafi艂 tutaj Jaros艂aw Marcinkowski z Lecha Pozna艅 - odby艂 s艂u偶b臋 wojskow膮, a 偶eby nie traci膰 dw贸ch lat, gra艂 w Legii najlepiej jak potrafi艂, a mieszka艂 na kortach na Legii. Na przyk艂ad do Legii chcia艂 przyj艣膰 bardzo dobry zawodnik - Krzysiek Fikiel, kt贸ry prawie ca艂膮 karier臋 sp臋dzi艂 w Wi艣le Krak贸w. Jednak wtedy Legia nie potrafi艂a stworzy膰 takich warunk贸w finansowych, jakie oferowa艂y inne kluby i st膮d te偶 nie uda艂o si臋 go tutaj zatrudni膰.


Na parkietach ekstraklasy w sezonie 1979/80 pojawi艂 si臋 Kent Washington. To by艂a swego rodzaju nowa jako艣膰 na polskich parkietach?
- Przyjecha艂 do Polski i gra艂 w Lublinie. To ju偶 by艂 okres tak zwanej "odwil偶y". Chwil臋 wcze艣niej reprezentacja Polski dwukrotnie polecia艂a do Stan贸w Zjednoczonych. Na pierwsze tournee po USA oraz Brazylii, z Legii polecieli Janek Kwasiborski i Piotrek Ciak. Na drugie tournee, w 1979 polecia艂em ja. Rozegra艂em wtedy w USA trzyna艣cie mecz贸w i mogli艣my zobaczy膰 na w艂asne oczy jak graj膮 Amerykanie. Kent Washington pokaza艂 na naszych parkietach jak prowadzi膰 gr臋, pcha膰 dru偶yn臋 do przodu. Bez w膮tpienia by艂 wyr贸偶niaj膮c膮 si臋 postaci膮.

Czy ten wyjazd do USA mo偶na traktowa膰 jako nagrod臋 dla wyr贸偶niaj膮cych si臋 zawodnik贸w?
- Te wyjazdy mia艂y na celu, aby艣my zobaczyli i poznali koszyk贸wk臋 na najwy偶szym poziomie. Grali艣my wtedy z dru偶ynami uniwersyteckimi, ale ogl膮dali艣my tak偶e inne spotkania na miejscu. Do USA w tamtym czasie lata艂y trzy samoloty tygodniowo, a nie osiem dziennie jak ma to miejsce obecnie. To by艂y zupe艂nie inne czasy. Koszyk贸wka ameryka艅ska to by艂a zupe艂nie inna jako艣膰, a w Polsce to wtedy by艂o tabu. Nie by艂o 偶adnych transmisji z tamtejszych rozgrywek, nie mo偶na by艂o nawet poczyta膰 o tym w prasie, bowiem nie by艂o 偶adnych magazyn贸w wydawanych w naszym kraju, kt贸re opisywa艂y NBA. W 1979 roku polecieli艣my tam z trenerem Jerzym 艢wi膮tkiem. To by艂 listopad, a my polecieli艣my tam na miesi膮c. W tym czasie rozegrali艣my 13 mecz贸w, graj膮c je co dwa dni, i co dwa dni podr贸偶owali艣my samolotami do innego miasta. To by艂o dosy膰 m臋cz膮ce, ale i ogromne do艣wiadczenie. Mieli艣my dzi臋ki temu okazj臋 zobaczy膰 prawie ca艂e Stany Zjednoczone.

Sw贸j debiut w pierwszej reprezentacji Polski Pan pami臋ta?
- Niestety nie. Przyznam szczerze, 偶e dzi艣 nawet nie wiem, kt贸ry reprezentacyjny mecz, by艂 pierwszym oficjalnym. Tych mecz贸w grali艣my wtedy sporo, ale po latach uznano, 偶e wi臋kszo艣膰 gier sparingowych nie b臋dzie zaliczana do tej klasyfikacji. A grali艣my na przyk艂ad takie mecze jak z reprezentacj膮 Kanady w Karpaczu, czy w Wa艂brzychu i one p贸藕niej nie by艂y zaliczane do oficjalnych statystyk. Na pewno bardzo du偶o by艂o wtedy pracy na obozach przygotowawczych - znacznie wi臋cej ni偶 rozgrywanych spotka艅, szczeg贸lnie tych liczonych jako oficjalne. Dzisiaj jest na odwr贸t - gra si臋 co drugi dzie艅, a trenuje znacznie rzadziej. Nawet w klubie trenowali艣my wtedy ca艂y tydzie艅, a w weekend grali艣my dwa spotkania, i p贸藕niej od nowa mia艂 miejsce ca艂y cykl treningowy, a nast臋pnie dwa mecze, dzie艅 po dniu. Do tego dochodzi艂y r贸偶ne rozgrywki "ludowe".聽

Jak wspomina Pan hal臋 Legii przy ul. 29 Listopada, bo wszyscy powtarzaj膮, 偶e mia艂a niesamowity klimat?
- O tym miejscu m贸g艂bym opowiada膰 godzinami. Gra艂em tam od 1972 roku do 1988. Przez tych kilkana艣cie lat by艂em tam prawie codziennie. Wtedy trenowali艣my zazwyczaj dwa razy dziennie. Atmosfera by艂a niepowtarzalna. Pracowa艂a tam pani Paczkowska, kt贸ra o wszystko dba艂a i jej m膮偶, pan Paczkowski, kt贸ry by艂 elektrykiem. Zanim wesz艂o si臋 do hali, przechodzi艂o si臋 przez asfaltowe boisko na zewn膮trz. Trzy metry za wej艣ciem g艂贸wnym do hali, zaczyna艂o si臋 boisko, a cztery metry dalej wisia艂 kosz. Od linii bocznej boiska by艂y mo偶e dwa metry miejsca, gdzie rozstawiane by艂y krzese艂ka. Wystarczy艂o, 偶e przysz艂o 300 os贸b, i hala by艂a praktycznie pe艂na. Mieli艣my swoich kibic贸w, przychodzi艂y te偶 nasze rodziny. W trakcie mecz贸w na trybunach zawsze by艂o ciasno. Niekt贸re dru偶yny przyje偶d偶aj膮ce do nas na mecze, 艣mia艂y si臋, 偶e to by艂a kiedy艣 stajnia Pi艂sudskiego. Ale kiedy艣 takich r贸偶nych "adaptowanych" obiekt贸w do rozgrywek halowych by艂o w Polsce znacznie wi臋cej - Gwardia Wroc艂aw, Wybrze偶e Gda艅sk... Takie hale, powiedzmy z prawdziwego zdarzenia, z trybunami to mia艂a Pogo艅 Szczecin. Nasza sala mo偶e nie by艂a "za specjalna", ale w tamtym czasie to na pewno nie by艂 偶aden wstyd gra膰 w takim w艂a艣nie obiekcie. Z lepszych obiekt贸w, w jakich gra艂em, jeszcze jako junior, to by艂a hala Znicza Pruszk贸w. Polonia przecie偶 tak偶e mia艂a nie za specjaln膮 sal臋, tyle 偶e mieli balkon. Troch臋 zawodnik贸w przechodzi艂o wtedy z Polonii do Legii, na przyk艂ad Raczek, Prokop, Podg贸rski, Kwasiborski. Wtedy pracowa艂o si臋 bardziej rodzinnie. Nie by艂o transfer贸w got贸wkowych.

Znalezienie si臋 w kadrze na Igrzyska Olimpijskie w Moskwie by艂o dla Pana powodem do dumy?
- Oczywi艣cie! Igrzyska Olimpijskie to najwa偶niejsza impreza dla ka偶dego sportowca.


Sam wyjazd reprezentacji Polski na IO by艂 w pewnym sensie niespodziank膮, bowiem Polska nie wywalczy艂a kwalifikacji, ale zosta艂a powo艂ana przez FIBA w miejsce Portoryko.
- Na Igrzyska Olimpijskie trafili艣my poniek膮d przez przypadek. Tutaj wchodzi艂a w gr臋 艣wiatowa polityka - Portoryko wycofa艂o si臋 z udzia艂u w zawodach. A my przebywali艣my z trenerem Majerem na zgrupowaniu w Jugos艂awii i tam w艂a艣nie dowiedzieli艣my si臋, 偶e dru偶yna pojedzie do Moskwy na Igrzyska. Ja gra艂em w贸wczas w reprezentacji, a za konkurenta mia艂em Andrzeja Sud臋, kt贸ry p贸藕niej r贸wnie偶 gra艂 w Legii [W latach 1981-83. W trakcie IO by艂 zawodnikiem Hutnika Krak贸w - przyp. B.]. Na pozycji skrzyd艂owego na Igrzyska m贸g艂 pojecha膰 w艂a艣nie albo Suda albo ja. Pad艂o na mnie. A podczas samych Igrzysk, to co si臋 da艂o, to zrobili艣my. Mierzyli艣my si臋 jednak z dwiema dru偶ynami "nie do ugryzienia", a mianowicie Jugos艂awi膮 oraz ZSRR. To by艂y strasznie mocne ekipy, r贸wnie偶 fizycznie. Z Jugos艂owianami "dostali艣my" r贸偶nic膮 blisko 40 punkt贸w [91:129 - przyp. B.].

W Moskwie grali艣cie tak偶e z Hiszpani膮. To r贸wnie偶 zesp贸艂 poza zasi臋giem w tamtym okresie?
- Hiszpania bez w膮tpienia ju偶 wtedy by艂a mocna. Czy poza zasi臋giem? Trudno powiedzie膰. Ch艂opaki walczyli ile mogli.

Czy b臋d膮c w Moskie na Igrzyskach, mieli艣cie okazj臋 kibicowa膰 z trybun pozosta艂ym reprezentantom Polski, w innych dyscyplinach? Polacy zdobyli tam par臋 medali, w tym legionista Jan Kowalczyk w je藕dziectwie.
- Nie mieli艣my okazji ogl膮da膰 innych. W艂a艣ciwie ogl膮dali艣my tylko mecze koszyk贸wki podczas Igrzysk. Wioska olimpijska zosta艂a wybudowana w dzielnicy mieszkaniowej i by艂a ca艂y czas pod nadzorem policji. Wychodzili艣my w艂a艣ciwie tylko na nasze treningi oraz mecze koszyk贸wki. Mieli艣my okazj臋 widzie膰 jeszcze treningi najlepszych lekkoatlet贸w 艣wiata, ale tylko treningi, nie same starty. Ale zobaczy膰 Kozakiewicza, czy Kowalczyka, nie mieli艣my okazji.

Jak wspomina Pan Marka Sobczy艅skiego, kt贸ry do艂膮czy艂 do pierwszego zespo艂u Legii w sezonie 1980/81 i do艣膰 szybko wyr贸s艂 na bardzo wa偶n膮 posta膰 tego zespo艂u?
- Pami臋tam Marka bardzo dobrze - cz臋sto, pomimo r贸偶nicy wieku, rozmawiali艣my podczas trening贸w, czy podr贸偶y na mecze. By艂 wtedy m艂odym ch艂opakiem, kt贸ry bardzo szybko ch艂on膮艂 wszystkie koszykarskie informacje, kt贸re mu si臋 przekazywa艂o. By艂 bardzo dobrym zawodnikiem i wspominam go bardzo ciep艂o. Wtedy z Markiem do pierwszego zespo艂u przebi艂 si臋 tak偶e Jacek 艁膮czy艅ski, inny z wychowank贸w Legii.

W sezonie 1984/85 walka o utrzymanie w lidze by艂a bardzo zaci臋ta. Rywalizowali艣cie z Pogoni膮 o udzia艂 w bara偶ach o utrzymanie (te odby艂y si臋 w 艢remie) - rozegrali艣cie 艂膮cznie sze艣膰 mecz贸w, w tym ostatnie wygrali艣cie dwoma punktami, ale kiedy byli艣cie ju偶 w szatni, zweryfikowano wynik na remisowy (po analizie protoko艂u) i chciano by艣cie wr贸cili na parkiet i grali dogrywk臋.
- Ze Szczecina mam tylko i wy艂膮cznie przykre wspomnienia. Ju偶 od czas贸w juniorskich, kiedy grali艣my tam fina艂y z reprezentacj膮 Warszawy. Je艣li za艣 chodzi o ten konkretny mecz z Pogoni膮 w Szczecinie, o utrzymanie w I lidze [czyli najwy偶szej klasie rozgrywowej - przyp. B.], to o tym co by艂o na parkiecie mo偶na powiedzie膰 kr贸tko - to by艂o drukowanie. Nie by艂o 艂atwo gra膰 w takich warunkach, kiedy mia艂o si臋 przeciwko sobie nie tylko rywali, ale i s臋dzi贸w. Opr贸cz tego, 偶e w hali by艂a tablica wynik贸w, mieli艣my swojego kierownika, kt贸ry prowadzi艂 "obserwacj臋" meczow膮 na w艂asn膮 r臋k臋, na specjalnych protoko艂ach. Sam mecz by艂 do艣膰 ostry, ale zako艅czy艂 si臋 nasz膮 wygran膮, po kt贸rej udali艣my si臋 do szatni. Po kilku minutach do naszej szatni przyszed艂 s臋dzia, kt贸ry zacz膮艂 rozmawia膰 z naszym trenerem i kierownikiem zespo艂u, 偶e co艣 si臋 nie zgadza w protokole meczowym, je艣li chodzi o liczb臋 punkt贸w. S臋dziowie chcieli, 偶eby艣my wr贸cili na parkiet i grali dogrywk臋, ale kierownik odpowiedzia艂, 偶e ch艂opaki s膮 pod natryskami i na boisko wraca膰 nie b臋d膮. Mecz zako艅czy艂 si臋 oficjalnie dobrych kilka minut wcze艣niej. A jako ciekawostk臋 mo偶na doda膰, 偶e p贸藕niej, tak si臋 z艂o偶y艂o, 偶e tym samym poci膮giem do Warszawy, wracali艣my cz臋艣膰 trasy z tymi w艂a艣nie s臋dziami w jednym sk艂adzie.

P贸藕niej przysz艂o Wam gra膰 turniej bara偶owy o utrzymanie w 艢remie, gdzie zwyci臋偶y艂 Zastal Zielona G贸ra, ale Legia, zajmuj膮c w nim drugie miejsce, r贸wnie偶 utrzyma艂a si臋 w najwy偶szej klasie rozgrywkowej.
- Z tego wydarzenia pami臋tam tylko, 偶e spotka艂em si臋 wraz ze wspomnianym wcze艣niej Jarkiem Marcinkowskim z jego rodzin膮, kt贸ra pochodzi艂a z tamtych okolic.

Ma艂o jest obecnie zawodnik贸w, kt贸rzy ca艂膮 karier臋 sp臋dzaj膮 w jednym klubie. Nie by艂o w trakcie ca艂ej kariery w Polsce propozycji na zmian臋 barw klubowych?
- Mia艂em par臋 propozycji, ale z tego nic nie wynikn臋艂o. Legia w tamtych latach by艂a do艣膰 mocnym zespo艂em. Mog艂em pojecha膰 na 艢l膮sk, zaawansowane by艂y tak偶e rozmowy z Poloni膮. A dodajmy, 偶e wtedy nie by艂o mened偶er贸w. Do dzisiaj pozosta艂y mi r贸偶ne papiery "na pami膮tk臋". Legia z kolei, kiedy dowiadywa艂a si臋, 偶e jaki艣 klub robi "podchody" pod jej zawodnika, stawia艂a jakie艣 nie do zrealizowania warunki. Je艣li za艣 chodzi o mo偶liwo艣膰 wyjazdu na 艢l膮sk, to moja rodzina, kt贸ra mieszka艂a w Warszawie, pyta艂a, po co mia艂bym tam jecha膰, maj膮c mo偶liwo艣膰 grania w swoim mie艣cie, w dobrym klubie. I ostatecznie z Legii do 偶adnego klubu w Polsce nie odszed艂em. Wyjecha艂em dopiero na jesieni 1988 roku do Francji, a trenerem Legii wtedy zosta艂 Marek Jab艂o艅ski, kt贸ry zast膮pi艂 Jana Kwasiborskiego. Marka Jab艂o艅skiego pozna艂em sporo wcze艣niej, jeszcze w latach 70-tych, kiedy chyba odbywa艂 praktyki z trenerem Pawlakiem, a przebywali艣my na obozie w Jeleniej G贸rze, jako reprezentacja Warszawy. A w tamtych czasach, chyba takim pierwszym "powa偶nym" transferem by艂o wed艂ug mnie odej艣cie z Legii Marka Sobczy艅skiego.

Wcze艣niej planowa艂 Pan wyjazd po sezonie 1987/88, czy to wysz艂o bardziej spontanicznie? Sk膮d te偶 francuski kierunek?
- Mieli艣my z Legi膮 tournee we Francji. Wcze艣niej do francuskiego klubu trafi艂 Zdzisiek Raczek, a my z klubem pojechali艣my do Francji troch臋 w ramach "wymiany". Tam rozegrali艣my kilka mecz贸w - w Orleanie i r贸偶nych miastach. Pami臋tam, 偶e nied艂ugo wcze艣niej wprowadzono przepis pozwalaj膮cy wyjecha膰 zawodnikom zagranic臋 po sko艅czeniu 30. roku 偶ycia. Francuski klub Gitmoux przys艂a艂 dla mnie zaproszenie, potem trzeba by艂o za艂atwia膰 paszport, wizy. Mia艂em wtedy we Francji trzech znajomych - Zygmunta Prokopa, Zdzi艣ka Raczka i Piotrka Ciaka. Z Piotrkiem Ciakiem do dzisiaj utrzymujemy kontakt, wtedy mieszkali艣my 20 kilometr贸w od siebie. By艂 tam r贸wnie偶 Wojtek Drzyzga, siatkarz [w latach 1977-86 siatkarz Legii - przyp. B.]. Cz臋sto spotykali艣my si臋 razem we Francji. Pocz膮tkowo mia艂em zosta膰 we Francji rok, czy dwa... ale p贸藕niej dzieci posz艂y do szko艂y. W Polsce mia艂o miejsce polityczne prze艂amanie w 1989 roku. I tak zosta艂em na lata, a dzisiaj je偶d偶臋 mi臋dzy Polsk膮 i Francj膮. Zawsze kiedy przylatuj臋 do Polski spotykam si臋 z Robertem Chabelskim. Mam syna, kt贸ry gra艂 we Francji, r贸wnie偶 w reprezentacji Francji. I chyba jest jedynym Polakiem, kt贸ry by艂 koszykarskim Mistrzem Europy. Nasza reprezentacja nigdy nie zdoby艂a z艂otego medalu ME. Teraz z kolei w Pary偶u zaczynaj膮 trenowa膰 moje wnuki.

Czy tamta Legia, w kt贸rej mia艂 Pan okazj臋 wyst臋powa膰, nie mog艂a powalczy膰 o co艣 wi臋cej na krajowej arenie? Zesp贸艂 d艂ugo balansowa艂 pomi臋dzy pierwsz膮 i drug膮 lig膮, a kiedy spojrzy si臋 na nazwiska, te by艂y ca艂kiem przyzwoite.
- Personalnie tak, mieli艣my dobrych zawodnik贸w. Nigdy jednak nie mieli艣my takiego sk艂adu, kt贸ry by艂by scementowany. Aby osi膮gn膮膰 sukces w sporcie dru偶ynowym, to musz膮 by膰 ludzie, kt贸rzy przez d艂u偶szy czas b臋d膮 grali razem, lepiej si臋 poznaj膮. Mieli艣my naprawd臋 dobrych graczy - je艣li chodzi o skrzyd艂owych - Raczek, Kwasiborski, Ogrodowczyk i ja. Ka偶dy z nas "obija艂" si臋 o reprezentacj臋 Polski. Patrz膮c personalnie na tamt膮 dru偶yn臋, Legia mog艂aby powalczy膰 o trofea, ale nigdy nie u艂o偶y艂o si臋 po naszej my艣li. Na pewno mogli艣my osi膮ga膰 lepsze wyniki. Osobi艣cie najbardziej 偶a艂uj臋 przegranego meczu fina艂owego Mistrzostw Polski junior贸w ze 艢l膮skiem, a tak偶e tego, 偶e z tamtej w艂a艣nie dru偶yny, w klubie zostawiono tylko trzech z nas. Z kolei zawodnicy 艢l膮ska, kt贸rzy wygrali z nami nieznacznie [71:79 - przyp. B.], przez wiele lat wyst臋powali w pierwszym zespole wroc艂awskiego klubu. W Legii chyba tylko ja, Ciak i Ogrodowczyk w tamtym czasie nie byli艣my 偶o艂nierzami, nie podpisali艣my zawodowych kontrakt贸w wojskowych.

Rozmawia艂 Marcin Bodziachowski

Autor: Marcin Bodziachowski fot. Eugeniusz Warmi艅ski
2020-07-09 10:00:01

Udost臋pnij
 

Sponsorzy i Partnerzy

Sponsor Strategiczny
Partner strategiczny
Partner g艂贸wny
Sponsor
Sponsor g艂贸wny Akademii, Partner Tytularny dru偶yn II ligi, U19 i U17
Sponsor Strategiczny projekt贸w m艂odzie偶owych
Sponsor Strategiczny Programu Rozwoju Koszykarskich Talent贸w
Partnerzy
Partner techniczny
Partnerzy medialni
4918504