Pod obserwacją: Andrzej Paszkiewicz

9 lat temu | 24.12.2015, 12:07

W naszym cyklu w końcu przyszedł czas na przegląd gry Andrzeja Paszkiewicza.

Andrzej Paszkiewicz, nietypowo, bo już w pierwszej kwarcie pojawił się na parkiecie. Wprowadzenie doświadczonego zawodnika na boisko było bardzo dobrym ruchem trenera Spychały. Scenariusz akcji „Czarnego” był prosty: otrzymanie podania od kapitana Legii i rzut z dystansu. 67 sekund - trzy rzuty, trzy celne, 9 punktów. Istne wejście smoka zaliczył legionista i w świetnym humorze zakończył pierwszą kwartę. Po krótkiej przerwie znów spróbował trafić zza łuku, ale tym razem już nie wpadło. Po trzech minutach gry ponownie usiadł na ławce by wstać z niej… po to by udać się do szatni wraz z pozostałymi zawodnikami.

Trzecia kwarta to również oczekiwanie na gest, słowo, umówiony znak – sygnał ze strony trenera. W końcu nadszedł ten moment - Andrzej znalazł się na boisku wraz z początkiem czwartej kwarty i korzystając z okazji, sprawdził jak się rzuca na drugi kosz w bemowskiej hali. Sprawdził to w najlepszy możliwy sposób, bo znów przymierzył zza łuku i trafił. Wkrótce udało się również zdobyć dwa punkty po samodzielnej akcji pod kosz. Oprócz zdobyczy punktowej, Paszkiewicz zapisał na swoim koncie zbiórkę, dwie asysty i przechwyt oraz dwukrotnie faulował rywali.

Andrzejowi niewiele zabrało do wyrównania swojego rekordu punktowego z obecnego sezonu. W październiku, w meczu przeciwko Spójni, zdobył on 16 punktów, ale zagrał wtedy prawie 20 minut.

Andrzej Paszkiewicz w meczu z AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice:

Czas gry: 11:07

Punkty: 14

Rzuty z gry: 5/8 (62,5 %)

Rzuty za 2: 1/1 (100%)

Rzuty za 3: 4/7 (57%)

Rzuty za 1: 0/0

Zbiórki: 1 (1A)

Asysty: 2

Straty: 0

Przechwyty: 1

Faule: 2