Polecamy rozmowę z nowym zarządu koszykarskiej Legii, Aleksandrem Wandzlem.
Fala krytyki przetoczyła się przy okazji informacji, że trafiłeś do zarządu koszykarskiej Legii. Chyba inny byłby wydźwięk, gdyby było jasno powiedziane, że funkcję tę sprawujesz społecznie. Spodziewałeś się w ogóle takiej reakcji?
Aleksander Wandzel: Startując z mojej pozycji, zawsze będą jakieś głosy negatywne. Żyjemy w takim kraju, gdzie nie potrafimy wierzyć, że ktoś młody może mieć umiejętności, czy doświadczenie. Za to na pewno jeszcze nie raz oberwę. Druga rzecz to moje nazwisko - w Polsce chyba już zawsze mojemu ojcu będzie zarzucany nepotyzm. Nie przejmuję się tym, znam swoją wartość, mam coś do udowodnienia i moim celem jest podnoszenie poziomu koszykarskiej Legii, a nie czytanie komentarzy na forach.
Długo zastanawiałeś się nad propozycją koszykarskiej Legii?
- Kilka razy rozmawiałem o tym z prezesem Bogusławem Leśnodorskim. On dobrze wie o mojej pasji i zamiłowaniu do koszykówki. Sytuacja ułożyła się tak, że z zarządu odszedł Łukasz Kuchta i wtedy rozmowy zaczęły być bardziej konkretne. Jestem bardzo zadowolony i wierzę, że będę mógł się w tym projekcie realizować, a efektem ciężkiej pracy będzie Odrodzenie Potęgi koszykarskiej Legii.
Za co będziesz odpowiedzialny w sekcji?
- Tutaj każdy musi działać na wielu płaszczyznach. Moimi głównymi zadaniami będzie przede wszystkim poprawienie jakości produktu, całej otoczki marketingowej oraz praca stricte ze sponsorami, partnerami klubu oraz moderowanie kontaktu z „dużą” Legią.
Wiedziałeś w ostatnim czasie, co się dzieje z koszykarską Legią?
- W zeszłym sezonie udało mi się obejrzeć kilka meczów. Bardzo zainteresowałem się tą drużyną po głośnych derbach z Polonią w II lidze na Torwarze. Była wtedy niesamowita frekwencja oraz atmosfera. Wtedy zobaczyłem na własne oczy, że są także kibice koszykówki w Warszawie. W ostatnim sezonie, kiedy Legia startowała jako beniaminek, więc na pewno nie z pozycji faworyta rozgrywek, drużyna doszła naprawdę wysoko. Choć wiele osób uważało, że nie jesteśmy gotowi, to mogliśmy odnieść sukces i awansować do TBL już w tamtym sezonie. Zabrakło trochę szczęścia, bo rzut Żurawskiego za 3 punkty w końcówce meczu numer 3 półfinału play-off, to coś, co nie zdarza się zbyt często. Tak jak błąd Kuby Rzeźniczaka w meczu z Koroną, czysty przypadek. Oglądałem koszykówkę w zeszłym sezonie, ale w najbliższych rozgrywkach z pewnością będę o wiele bardziej aktywny.
Komplet widzów na Torwarze pojawił się na meczu derbowym w II lidze. Brakuje koszykówki w Polsce w dużych ośrodkach, meczów Legii na przykład ze Śląskiem, Lechem, czy Wisłą, bo z całym szacunkiem dla Basketu Suchy Las, ale czym innym dla kibiców byłaby rywalizacja właśnie z takimi drużynami.
- W Polsce jest tak, że wiele klubów z małych miejscowości odnosi sukcesy, bo tam dużo łatwiej skupić kibiców wokół klubu. Nie mają oni tak wielu rozrywek alternatywnych, które mogłyby ich odciągnąć od koszykówki. Warszawa jest ogromnym miastem, w sporej mierze zamieszkałym przez ludzi, którzy nie pochodzą stąd i nie zawsze utożsamiają się z klubem. Na pewno dla ligi byłoby dobrze, gdyby w ekstraklasie grały kluby z takich miast jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, czy z Trójmiasta. To by napędzało zainteresowanie tym sportem. W dużych ośrodkach biznesowych dużo łatwiej działa się, jeżeli chodzi o sprzedaż. Dobrym przykładem, na którym może wzorować się Legia jest koszykarski Śląsk, który po swoim powrocie do elity radzi sobie coraz śmielej. Wierzę, że możemy przebić to osiągnięcie
Z drugiej strony, to co przemawia za klubami z mniejszych miast, to wsparcie lokalnych władz. Ostatnio koszykarski zespół z Torunia, niejakie Pierniki, podał oficjalnie, że otrzyma od miasta 1,5 miliona złotych na 1 sezon. Warszawa na tę chwilę nie wyłoży takich pieniędzy na jeden klub, na pewno nie w kosza. Co zrobić, żeby było inaczej?
- Trzeba zastanowić się nad genezą tej sytuacji. W Toruniu prawdopodobnie nie ma zbyt wielu aktywności sportowych, na które można byłoby wyłożyć pieniądze...
Piłkarze Elany i żużlowcy Apatora...
- Dokładnie, do tego dochodzą pewnie kluby i turnieje młodzieżowe. Natomiast w Warszawie samych klubów piłkarskich jest przynajmniej 20. Prawdopodobnie każdy z nich ubiega się o pieniądze. Z jednej strony można zrozumieć miasto, że nie chce wspierać takimi kwotami Legii. Apelowałbym jednak o to, żeby podchodzić do sytuacji biznesowo. Nie od dziś wiadomo, że Legia jest wizytówką miasta. Warszawa od niemal stu lat, kojarzona jest z Legią. Z perspektywy miasta warto byłoby podejść do tego tematu pragmatycznie, by zobaczyć czy współpraca z klubem Warszawie się opłaca zarówno wizerunkowo jak i biznesowo
Jak ocenisz szanse Legii na awans do TBL. Nasz klub jest jedynym w tej lidze, który mówi głośno, że jego celem jest właśnie awans. Czy to nie będzie działało na naszą niekorzyść?
- Legia jest takim klubem, że bez względu na cele, wszyscy chcą z nią wygrać. Jeśli chodzi o zawodników, wierzę że są profesjonalistami i są w stanie podejść do każdego meczu na maksa. W Legii zawsze trzeba bić się o najwyższe cele - to mi wpajano od najmłodszych lat. Już w wieku 10-11 lat, gdy trenowałem w Legii, zawsze musieliśmy wygrywać. Tak jest w piłce nożnej, ale również w koszykówce. Oglądałem ostatnio sparing Legii z SKK Siedlce i wyglądało to bardzo obiecująco. To jeszcze wstępny etap przygotowań, więc to nie jest miarodajne, niemniej widzę w chłopakach moc i chęć do pokazania wszystkim, że zapowiedzi walki o awans, nie są bez pokrycia i będą w stanie to zrobić.
Stulecie Legii jest dobrym momentem do osiągnięcia celu.
- Legia ma bardzo bogatą historię i trzeba do niej nawiązywać. Nie ma lepszego momentu do odnoszenia sukcesów sportowych, niż 100-lecie klubu. Niewiele klubów na świecie ma zaszczyt obchodzić tak okazały jubileusz i jestem przekonany, że to wykorzystamy - i sportowo, i marketingowo. Liczę również, że Stulecie będzie pomostem w naszych relacjach z miastem i warszawską społecznością.
W nawiązaniu do wywiadu, którego udzieliłeś kilka miesięcy temu Sport.pl, odnośnie oglądania meczów polskiej koszykarskiej ekstraklasy - co zrobić, żeby mecze Legii najpierw w I lidze, a później w ekstraklasie "dało się oglądać"?
- Tamta rozmowa była w takim kontekście, że mam problem z oglądaniem meczów TBL w telewizji. To w sumie dotyczy także piłki nożnej - mając na przykład do wyboru mecz Premier League oraz mecz Piast - Korona wybór jest oczywisty. Dokładnie taki mechanizm działa, jeżeli chodzi o koszykówkę. Do tej pory, jak miałem do wyboru NBA lub mecz TBL, wybierałem ten pierwszy. Ważnym faktem było również to, że nie miałem w polskiej ekstraklasie drużyny, którą bym wspierał. Wierzę, że niedługo ten fakt ulegnie zmianie.
Jeśli chodzi o podnoszenie poziomu ligi, to klub taki jak Legia, który ma wysoko zawieszoną poprzeczkę, duże ambicje, powinien wywierać pozytywny wpływ na rozgrywki, w których gra. Liga jest produktem, który skupia wszystkie zespoły, które muszą podnosić jego jakość. Silna liga oznacza dobrych sponsorów, a co za tym idzie większe pieniądze w całej branży. Jeśli będziemy dobrym przykładem, jak pracować marketingowo, rozwijać się, tworzyć struktury młodzieżowe, to inne kluby będą na nas patrzeć. Nie mówię, że już dziś jesteśmy koszykarskim hegemonem. Wręcz przeciwnie, na tą chwilę to my się możemy uczyć od naszych rywali, a przed nami jeszcze wiele aspektów, w których musimy się poprawić. Jednakże mamy plan, chęci i bardzo zaangażowanych ludzi, którzy poświęcają swój czas, aby cały projekt szedł do przodu. Musimy również pamiętać, że Legia dąży do bycia rentownym, stabilnym przedsiębiorstwem i wedle wizji właścicieli staramy się ten cel realizować.
Współpraca z piłkarską Legią układała się bardzo dobrze, ale po Twoim przyjściu, będzie chyba jeszcze prostsza?
- Będę łączył funkcje w obu podmiotach. Cały czas mam biuro na stadionie przy Łazienkowskiej 3 i komunikacja pomiędzy sekcjami będzie znacznie prostsza. Jednym z moich głównych zadań, będzie jej poprawienie. Do tej pory była dobra, ale wierzę, że może być jeszcze lepsza, a na pewno możemy razem wypracować jeszcze kilka ciekawych pól do współpracy. Nie ukrywamy, że chcemy być powodem do dumy dla piłkarskiej Legii, nie chcemy być takim młodszym bratem, który tylko przychodzi po pieniądze i wsparcie. Nie wszystko oczywiście da się przewidzieć - to jest sport, tu wiele zależy od sukcesu sportowego,
Autor: Marcin Bodziachowski fot. Jacek Prondzynski
2015-09-17 10:00:00