Wypowiedzi po 3. meczu Legia - Arka (VIDEO)

5 lat temu | 08.05.2019, 10:11

"Czuliśmy, że kibice są znami. Chapeu bas dla kibiców, bo dali dziś popis i bardzo nam pomogli" - powiedział po wygranym 97:91 meczu z Arką, Filip Matczak. Zobaczcie, co spotkaniu powiedzieli dwaj obwodowi zawodnicy Legii - Karolak i Matczak.

Filip Matczak (rzucający Legii): Bardzo cieszymy się, że udało się wygrać to spotkanie. Faktycznie we wszystkich trzech meczach postawiliśmy się Arce. Może wynik drugiego meczu tego nie odzwierciedla, ale myślę, że we wszystkich trzech postawiliśmy się i wyglądaliśmy naprawdę fajnie. Dzisiaj cieszy zwycięstwo na własnym boisku. (...) Na pewno z drużyną tego kalibru co Arka, istotne są małe rzeczy, co ma przełożenie na końcowy wynik. Tak też było dzisiaj, gdzie wyszarpane piłki, rzucenie się na piłkę, zastawienie na pewno zaowocowały i dało nam zwycięstwo. (...) Było czuć i słychać, że kibice są z nami, naprawdę chapeau bas dla kibiców, bo dali dzisiaj popis. Czuliśmy ich wsparcie i naprawdę bardzo się cieszymy, że są z nami. Mam nadzieję, że też dopisze atmosfera i pełna hala, bo ci kibice nas niesamowicie niosą. (...) Już w poprzednich dwóch meczach daliśmy z siebie wszystko i wiadomo, że siły nie są pełne, ale nie myślimy o tym. Po prostu będziemy grali w koszykówkę najlepiej jak potrafimy, żeby wyszarpać to zwycięstwo. Jeśli się uda, to będzie super, jeśli nie - nie będziemy płakać. Na pewno damy na boisku całe serce i to mogę zagwarantować - będziemy szarpać w czwartek do samego końca.

Jakub Karolak (rzucający Legii): Utrzymaliśmy swój parkiet i wygraliśmy to spotkanie. Było bardzo ciężko, w czwartej kwarcie Arka cały czas goniła i dopadła nas na trzy punkty. Nie poddaliśmy się i trafiliśmy ważne rzuty wolne. (...) Wydawałoby się, że to Arka wyjdzie z szatni bardziej zmotywowana i bardziej agresywna, bo to oni przegrywali, ale to my pokazaliśmy pazur w trzeciej kwarcie i można powiedzieć, że w niej ustawiliśmy sobie mecz. Gdyby nie to rozluźnienie w końcówce, to kontrolowalibyśmy mecz w pełni do końca i nie byłoby takich nerwów. (...) Nie mieliśmy nic do stracenia, mieliśmy przed sobą widmo porażki, a to by oznaczało, że pojedziemy na przysłowiowe ryby. Walczymy dalej, oby w czwartek poszło nam tak samo jak dzisiaj.