Warszawska Legia przegrała na własnym parkiecie po emocjonującym spotkaniu z Anwilem Włocławek 86:94 w meczu Orlen Basket Ligi. Dzięki temu zwycięstwu goście umocnili się na czele tabeli.
Przed tym pojedynkiem Anwil pozostawał jedyną ekipą Orlen Basket Ligi, która w tym sezonie jeszcze nie zaznała goryczy porażki. Z kolei koszykarze Ivicy Skelina zajmowali piąte miejsce w tabeli z dorobkiem pięciu wygranych i jednej przegranej. Mecz
        ten miał tym samym kluczowe znaczenie dla układu ligowej czołówki.
Początek pierwszej kwarty to mocny start Włocławian, którzy po dwóch minutach prowadzili 3:0. Potem pierwsze punkty dla Zielonych Kanonierów zdobył McGusty. Po chwili Anwil
        powiększył prowadzenie do czterech punktów, między innymi dzięki udanej podkoszowej akcji Ryana Taylora. Odpowiedział Silins celną trójką. Goście grali skutecznie i dynamicznie, a punkty zdobywali Petrasek i Łączyński. W połowie kwarty Anwil prowadził
        12:5, a Ivica Skelin przeprowadził kilka zmian w składzie. Przewaga gości wzrosła o kolejne dwa oczka po udanej akcji podkoszowej Michalaka, a o przerwę poprosił trener Legionistów. Po niej Shawn Jones najpierw popisał się udanym blokiem, a po
        chwili zdobył punkty spod kosza. W odrabianiu strat brał udział także McGusty, punktując z rzutów wolnych oraz asystując w innej akcji, w której punkty zdobył Jones. Dwie minuty przed końcem przewaga Anwilu stopniała do trzech oczek. W końcówce
        celnie za trzy dla Legii rzucił Wilczek. W ostatnich sekundach dzięki skutecznej grze pod koszem Włocławianie powiększyli przewagę i ostatecznie wygrali tę odsłonę 26:18.
W drugiej kwarcie Legia goniła rywali. Po dwójkowej akcji Evansa
        i Grudzińskiego ten drugi umieścił piłkę w koszu, a gospodarze przegrywali czterema punktami. Anwil po chwili powiększył przewagę, ale po dwóch minutach tej kwarty goście popełnili aż cztery faule i byli blisko wykorzystania limitu przewinień.
        To stało się już minutę później, a po celnych wolnych McGusty’ego warszawiacy przegrywali już tylko jednym oczkiem. W połowie kwarty obie ekipy grały punkt za punkt. Po celnym rzucie Michała Kolendy gospodarze doprowadzili do remisu. Trójką po
        stronie Anwilu odpowiedział jednak Funderburk, jednak chwilę później Andrzej Pluta po raz pierwszy w tym pojedynku wyprowadził Legię na prowadzenie. W końcówce gra była bardzo szybka, a akcje przenosiły się natychmiastowo spod jednego kosza pod
        drugi. Rzuty Łączyńskiego i Taylora dały Anwilowi czteropunktowe prowadzenie. W końcówce o czas poprosił trener Skelin. W ostatnich minutach Anwil potwierdził przewagę i ostatecznie po pierwszej połowie to goście prowadzili 50:43.
Trzecia
        kwarta przyniosła twardą grę z obu stron. Goście na początku tej odsłony regularnie punktowali. Pierwszą w tym meczu celną trójką popisał się Taylor, zapewniając swojej drużynie aż dziesięciopunktowe prowadzenie. W tym momencie o czas poprosił
        Ivica Skelin. Po przerwie na żądanie dla szkoleniowca Legii, Petrasek rzucił celnie za trzy, a Zieloni Kanonierzy tracili już trzynaście punktów do rywali. Kilka chwil później kolejna trójka Anwilu, tym razem w wykonaniu Łączyńskiego. Później
        punkty dla Legii zdobywał McGusty, który przekroczył granicę dwudziestu oczek w meczu. Goście utrzymywali wysoką przewagę, a po ich stronie punktował Michalak. Minutę przed końcem przewaga Włocławian zmniejszyła się do ośmiu punktów. W ostatnich
        sekundach kwarty Turner zdobył punkty spod kosza, a po chwili dołożył kolejny po celnym wolnym i przed ostatnią odsłoną Anwil prowadził 70:59.
Ostatnia kwarta rozpoczęła się od spektakularnego rzutu Dominika Grudzińskiego i celnej trójki.
        Chwilę po nim dwa kolejne punkty dla legionistów dołożył McGusty, a jego drużyna traciła do rywali w tym momencie pięć oczek. W pierwszej połowie kwarty nie brakowało fauli, a obie drużyny grały konsekwentnie w defensywie. Po celnych rzutach Pluty
        i Vucicia w połowie kwarty Legia traciła już tylko trzy punkty do rywali. Skutecznie grał McGusty, który trafiał z kolejnych wolnych. Anwil tymczasem notował wiele strat w ataku, dając gospodarzom okazje do kontr. Co więcej, goście nie unikali
        fauli i cztery minuty przed końcem wykorzystali limit przewinień. Gdy McGusty zdobył swój trzydziesty punkt w spotkaniu, a przewaga Anwilu stopniała do jednego punktu, trener Włocławian, Ernak Selcuk, poprosił o czas. Po przerwie trwał festiwal
        niecelnych rzutów z obu stron, w tym dwóch niewykorzystanych wolnych przez Anwil. Ten impas minutę przed końcem meczu przełamał Petrasek, trafiając za trzy, a kilka sekund po nim to samo uczynił Wilczek. Kilkanaście sekund przed końcową syreną
        Anwil prowadził jednym punktem, a dzięki dwóm wolnym powiększył przewagę do trzech oczek. Jednak osiem sekund przed końcem za trzy ponownie trafił Wilczek, doprowadzając do dogrywki.
W niej Legionistów na prowadzenie wyprowadził Evans celną
        trójką, jednak ta po dyskusji sędziów nie została zaliczona. Dla Anwilu trafił Funderburk. Evans po celnych wolnych doprowadził do remisu. Chwilę później za trzy trafił Petrasek. Półtorej minuty przed końcem po skutecznym bloku na Taylorze Legioniści
        ruszyli z kontrą, która mogła dać imremis, jednak nie wykorzystali szansy. Nieco ponad minutę przed końcową syreną Anwil osiągnął czteropunktowe prowadzenie. Pół minuty przed końcem nie trafił McGusty, a po kontrze i podaniu Taylora punkty zdobył
        Ongenda. Po chwili po kolejnym niecelnym rzucie McGusty’ego po kontrze trafił Petrasek, ustalając wynik spotkania. Po emocjonującym pojedynku Anwil pokonał Legię 94:86.
Legia: Kameron Mcgusty 30 (2), Maksymilian Wilczek 11 (3), Jawun Evans
        9 (1), Andrzej Pluta 9 (0), Mate Vucic 7, OjarsSilins 6 (2), Shawn Jones 6, Dominik Grudziński 5 (1), Michał Kolenda 3 (1), Marcin Wieluński -, Julian Dąbrowski -, Wojciech Jasiewicz -.
Anwil: Luke Petrasek 23 (4), Michał Michalak 22, Kamil
        Łączyński 17 (2), Ryan Taylor 9 (1), Nick Ongenda 8, Justin Turner 6 (1), Ronald Jackson Jr. 2, Karol Gruszecki 0, Krzysztof Sulima 0, Bartosz Łazarski 0, Antoni Ślufiński -.
Autor: Paulina Szewczuk fot. Paulina Szewczuk
2024-11-30 20:26:04