Heiko Rannula (trener Legii): Zaczęliśmy ten mecz źle, od słabej obrony, popełnialiśmy w niej błędy. Ale w drugiej kwarcie mieliśmy niesamowitą serię, objęliśmy prowadzenie, trafiliśmy wiele rzutów. W drugiej połowie powinniśmy zagrać nieco mądrzej, bardziej agresywnie do kosza, dawaliśmy też za dużo okazji do lay-upów od kosza do kosza. Z tego meczu, choć zwycięskiego, musimy się wiele nauczyć. Na pewno była dziś walka, emocje takie jak należy, atak. Wygraliśmy jedno spotkanie na parkiecie rywala, mamy remis 1:1 i wracamy teraz do domu. (...) Najważniejsza w budowaniu serii punktowej w II kwarcie była przede wszystkim obrona. OK, trafialiśmy rzuty, na bardzo dobrej skuteczności za 3 punkty, co na pewno nam pomogło, ale najważniejsza wtedy była nasza obrona. Kameron bardzo dobrze powstrzymywał Lecomte'a, zbieraliśmy dobrze, piłka była cały czas w ruchu. W pick'n'rollu znajdowaliśmy dobre opcje. Ta seria punktowa pozwoliła nam uwierzyć i nie oddaliśmy już prowadzenia do samego końca. (...) 

Aleksa Radanov (skrzydłowy Legii): Zawsze dobrze jest wygrać wyjazdowe spotkanie. Teraz wracamy do domu by obronić nasz parkiet, by zagrać lepiej niż w dwóch pierwszych spotkaniach. Będziemy gotowi na te mecze. (...) To są finały, więc trzeba dać z siebie wszystko co się ma. To wydaje mi się rzeczą normalną. Walczysz o każdą zbiórkę, by wyrwać każdą piłkę, by walczyć. Zarówno my, jak i Start, jesteśmy świetną drużyną. Jeśli chcesz wywalczyć tytuł, musisz walczyć do końca.

Wojciech Kamiński (trener Startu): Chciałbym podziękować kibicom za tak liczne przybycie. Dziękuję i gratuluję trenerowi i zawodnikom Legii Warszawa zwycięstwa, bo dzisiaj zagrali bardzo dobry mecz, szczególnie w drugiej kwarcie. Popełniliśmy tylko 8 strat, ale większość z nich i wszystkie punkty zdobyte po nich miały miejsce w I połowie. To jest klucz. Jeśli chcemy wygrać mecz w finale - a chcemy niejeden, nie możemy drużynie przeciwnej dać się tak napędzać. Szczególnie kiedy prowadzimy i kontrolujemy mecz i nagle robimy trzy głupoty, a przeciwnicy wracają do meczu. To było kluczowe, wszystko się posypało. W drugiej połowie próbowaliśmy, walczyliśmy - za co należą się słowa pochwały dla naszych zawodników, ale zabrakło troszkę, by wyjść na prowadzenie. (...) Jeżeli chodzi o CJ'a, to on miał duży wkład w naszą obronę. Nawet jak nie trafił swoich rzutów, to to jest inteligentny zawodnik, który wie jak się ustawić, przesuwać, miał parę przechwytów. Zabrakło jego punktów, ale tak samo punktów Tevina. Miał 0/5 za 3, widać było, że to nie był ofensywnie jego najlepszy mecz. (...) Zdobyliśmy tylko 3 punkty mniej niż w wygranym meczu. Trefl grał inaczej, inaczej się ich atakowało. Legia nie gra tak agresywnie, w sensie faulowania, i to ma przełożenie na wynik. Oczywiście były zmiany w ataku, mieliśmy problem z odwróconym pick'n'rollem, trochę się gubiliśmy. Nie chcę się tłumaczyć, teraz dla nas najważniejsze by wypocząć, bo mamy w końcu dwa dni odpoczynku, a w ostatnich 6 dni rozegraliśmy 3 mecze. 

Filip Put (skrzydłowy Startu): Gratulacje dla Legii za dzisiejsze zwycięstwo. Gratulacje dla naszych kibiców za to, jak licznie się pojawili w hali Globus - czuliśmy ich wsparcie i dodawało nam ono skrzydeł. Nie możemy tak grać jak w I połowie. Na takiej intensywności tego sezonu, szczególnie ostatnich tygodni, ciężko po czymś takim wrócić do gry. Daliśmy radę zbić prowadzenie Legii do czterech punktów, jednak nie dało się przebić tej magicznej bariery, ale na pewno w II połowie pokazaliśmy, że walczymy i nie odpuszczamy. Dzisiaj nam się nie udało, ale chcę się zarzec za drużynę, że pojedziemy do Warszawy po dwa zwycięstwa. 
Autor: Marcin Bodziachowski, fot. Marcin Bodziachowski