Legia 71:77 Start. 2:2 w finale

Koszykarze stołecznego klubu przegrali u siebie ze Startem Lublin 71:77. Lublinianie wyrównali stan finałowej rywalizacji na 2:2. 

Warszawska Legia przystępowała do czwartego finałowego spotkania w roli faworyta. Zieloni Kanonierzy prowadzili w serii 2:1. Zaliczyli też ważną wygraną w pierwszym ze spotkań rozgrywanych na parkiecie w hali na stołecznym Bemowie. Start nie mógł pozwolić sobie na porażkę, bo ta oznaczałaby, że gracze Heiko Rannuli byliby już tylko krok od tytułu.

Pierwsze punkty w meczu zdobył Ojars Silins dla Legii. Łotysz rozpoczął strzelanie z impetem, trafiając zza łuku. W kolejnych akcjach gracze z Lublina także próbowali rzutów z dystansu, jednak nieskutecznie. Po dwóch minutach Legia prowadziła 3:0, a po obu stronach parkietu było sporo niedokładności. Dla Startu trafił dopiero Ousmane Drame, zdobywając punkty po akcji podkoszowej. Prowadzenie Legii podwyższył Andrzej Pluta, wykorzystując dwa rzuty osobiste, a chwilę po nim Kameron McGusty rzucił celnie za dwa. W odpowiedzi Drame zdobył trzy punkty, rzucając z dystansu. Po chwili Gwinejczyk wyrównał, a następnie wyprowadził swój zespół na prowadzenie dzięki akcji 2+1. Kolejne punkty dla gości zdobył Emmanuel Lecomte po kontrze. Udany rzut za dwa zaprezentował McGusty, ale zaraz potem Drame ponownie zaliczył celną trójkę. O czas dla swoich graczy poprosił trener Legii, Heiko Rannula. Po przerwie za trzy trafił Lecomte. Po stronie Legii brakowało skuteczności. Trzy minuty przed końcem Start prowadził 18:11, a warszawiacy wykorzystali limit przewinień. Za trzy dla Legii trafił Michał Kolenda, z kolei dla gości Courtney Ramey, za dwa. W końcówce kilka kolejnych punktów zdobył Lecomte, a Start prowadził po tej odsłonie 26:16.

Na początku drugiej kwarty przewagę swojego zespołu podwyższył Tevin Brown. Amerykanin najpierw trafił z dystansu, a po chwili dołożył czwarty punkt po rzucie osobistym. Po chwili punkty dla Legii zdobyli kolejno Silins i McGusty. Po podaniu tego ostatniego za dwa trafił Vucic, a po drugiej stronie parkietu tym samym odpowiedział Ramey. Amerykanin po chwili z trudnej pozycji celnie rzucił za trzy, a koszykarze z Lublina prowadzili 35:22. Ojars Silins zaliczył drugą celną trójkę w tym spotkaniu, a już po chwili także trzecią. Po udanym zwodzie pod koszem punkty zdobył Mate Vucic, a przewaga gości stopniała do siedmiu oczek. Prowadzenie podwyższył Tyran de Lattibeaudiere, trafiając spod kosza. W kolejnych akcjach graczom obu drużyn brakowało skuteczności. Impas przełamał Michał Krasuski, rzucając celnie spod kosza. Po dynamicznej dwójkowej akcji Filipa Puta i de Lattibeudiere’a punkty zdobył Jamajczyk. Ten sam zawodnik chwilę później trafił za dwa, a po jego próbie Start wygrywał 47:32. W trudnej sytuacji punkty dla gospodarzy zdobył Silins, trafiając po raz czwarty w tym meczu za trzy. Ostatecznie Lublinianie wygrywali do przerwy 49:35. 

W trzeciej kwarcie Legia na początku zaprezentowała udaną drużynową akcję pod koszem rywali zakończoną celnym rzutem McGusty’ego. Odpowiedział spod kosza de Lattibeaudiere. Po dwóch minutach ekipa z Lublina wygrywała 51:37. Za dwa trafił EJ Onu. Dla Amerykanina były to pierwsze punkty w tym spotkaniu. Po chwili ten sam zawodnik zanotował efektowny wsad po równie spektakularnej asyście w wykonaniu Andrzeja Pluty. W połowie kwarty Start prowadził 52:41. Przewagę swego zespołu podwyższył de Lattibeaudiere. Celną trójkę zaliczył Aleksa Radanov. Po jego próbie przewaga Startu zmalała do ośmiu punktów. Powiększył ją Krasuski, trafiając rzut zza łuku. Za trzy dla Legii rzucił Kolenda. Po udanej dwójkowej akcji Radanova i Vucicia punkty spod kosza zdobył Chorwat. Przy stanie 58:51 dla gości o czas dla swoich koszykarzy poprosił trener Startu, Wojciech Kamiński. Po powrocie na parkiet Legia nie odpuszczała, a piątą celną trójkę w tym meczu zaliczył Silins. Półtorej minuty przed końcem gracze z Lublina prowadzili już tylko czterema punktami. Spod kosza trafił de Lattibeudiere, ale tym samym odpowiedział Vucic. W ostatnich sekundach trzy punkty po rzucie z dystansu zdobył Keifer Sykes i przed ostatnią odsłoną Start wygrywał już tylko 60:59.

Sykes zaczął czwartą kwartę tak samo, jak zakończył poprzednią – celną trójką. Amerykanin wyprowadził swój zespół na dwupunktowe prowadzenie. Po stronie ekipy z Lublina rzutem zza łuku odpowiedział Drame. Po długiej drużynowej akcji Zielonych Kanonierów na rzut za trzy zdecydował się McGusty. Próba okazała się udana. Po chwili Ramey doprowadził do remisu. Dwa punkty do konta swojego zespołu dołożył Kolenda po rzucie ze strefy podkoszowej. Lublinianie znów wyrównali, a następnie wyszli na dwupunktowe prowadzenie po celnych rzutach osobistych w wykonaniu Browna. Ten sam zawodnik niedługo potem zdobył kolejne punkty po udanej kontrze i sprincie przez całe boisko. Cztery minuty przed końcem Start wygrywał 71:67. W kolejnych akcjach obu drużyn było sporo nerwowości. Przewagę Lublinian do sześciu punktów podwyższył de Lattibeaudiere. Punkty dla Legii spod kosza zdobył Vucic. Dla Startu spod kosza rzucał Ramey, nie trafił, ale jego rzut dobił de Lattibeudiere. Minutę przed końcem goście prowadzili 75:69. Tej przewagi Lublinianie już nie wypuścili z rąk, ostatecznie wygrywając 77:71 i wyrównując stan finałowej rywalizacji. 

Legia: Ojars Silins 17 (5), Kameron McGusty 15 (1), Keifer Sykes 10 (2), Mate Vucic 10, Michał Kolenda 8 (2), EJ Onu 4, Andrzej Pluta 4, Aleksa Radanov 3 (1), Dominik Grudziński 0, Maksymilian Wilczek 0, Julian Dąbrowski -, Dawid Niedziałkowski -

Trener: Heiko Rannula

Start: Tyran de Lattibeaudiere 19, Emmanuel Lecomte 17 (1), Ousmane Drame 14 (3), Courtney Ramey 11 (1), Tevin Brown 10 (1), Michał Krasuski 5 (1), C.J. Williams 1, Filip Put 0, Bartłomiej Pelczar -, Roman Szymański -, Wiktor Kępka -, Michał Turewicz -

Trener: Wojciech Kamiński 

fot. Piotr Koperski