Legia przegrała u siebie z GTK Gliwice 84:87 w meczu 27. kolejki Orlen Basket Ligi. Mimo zaciętej walki w końcówce, goście utrzymali minimalną przewagę i sięgnęli po zwycięstwo.
Spotkanie w Warszawie rozpoczęło się od wyrównanej gry – obie drużyny wymieniały się punktami. Dla Legii trafiali Kameron McGusty i Mate Vucić, natomiast dla GTK Gliwice skuteczni byli Szymon Frąckiewicz oraz Mario Ihring. W kolejnych minutach inicjatywę przejęli goście. Znakomicie dysponowany Mario Ihring napędzał ofensywę GTK, które szybko powiększyło przewagę do sześciu punktów (10:4). Trener Legii, Heiko Rannula, poprosił o pierwszy czas, próbując przerwać dobrą passę rywali. Przerwa niewiele zmieniła. Goście kontynuowali swoją świetną grę – Frąckiewicz zdobył kolejne punkty, a Martins Laksa trafił zza łuku, powiększając przewagę GTK do 12 punktów (5:17) po sześciu minutach gry. Legia próbowała odpowiedzieć – pierwszą celną trójkę dla gospodarzy zdobył Keifer Sykes – jednak GTK konsekwentnie utrzymywało swoją przewagę. Na dwie minuty przed końcem kwarty goście prowadzili już 21:8. Końcówka pierwszej odsłony była popisem Chrisa Czerapowicza, który dwukrotnie trafił za trzy, powiększając przewagę gości aż do 19 punktów. Ostatnie słowo w pierwszej kwarcie należało do Michała Kolendy, który celnym rzutem zza łuku zmniejszył nieco straty. Po pierwszej kwarcie Legia przegrywała 11:27.
Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Świetnie dysponowany Mario Ihring ponownie trafił za trzy punkty, a chwilę później kolejne dwa punkty dołożył Matt Milon, co pozwoliło GTK Gliwice odskoczyć na 21 punktowe prowadzenie. Legia próbowała odrabiać straty – skutecznie punktowali Kameron McGusty i Keifer Sykes, jednak za każdym razem odpowiedź przychodziła ze strony Ihringa, który kolejnym celnym rzutem za trzy utrzymywał bezpieczną, ponad 20-punktową przewagę swojego zespołu. Po siedmiu minutach gry na tablicy widniał wynik 42:20 dla gości. W dalszej części kwarty obie drużyny wymieniały się punktami – dla Legii trafiali Maksymilian Wilczek i Ojārs Siliņš, jednak GTK Gliwice konsekwentnie odpowiadało i utrzymywało swoją wysoką przewagę. Na minutę przed końcem pierwszej połowy było 47:24 dla gości. Końcówka drugiej kwarty ponownie należała do Mario Ihringa, który trafił swoją kolejną "trójkę", powiększając przewagę GTK do 26 punktów (50:24). Na tym etapie meczu Ihring miał już na swoim koncie 18 punktów i był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Były to również ostatnie punkty zdobyte w tej kwarcie.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych prób odrabiania strat przez legionistów. Dwukrotnie celnie trafił Ojārs Siliņš, a następnie skuteczną akcję zakończył Kameron McGusty, co pozwoliło gospodarzom zmniejszyć stratę do 20 punktów (36:56). W odpowiedzi trener GTK Gliwice, Boris Balibrea, szybko poprosił o czas. Po przerwie to Legia kontynuowała dobrą grę. Dzięki agresywnej obronie i licznym stratom GTK, gospodarze zaczęli powoli odrabiać straty. Po indywidualnych akcjach Aleksy Radanova oraz Michała Kolendy przewaga gości stopniała do zaledwie 14 punktów (42:56) na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty. Kolejne minuty to wyrównana wymiana punktów. Po dwóch celnych rzutach wolnych wykonanych przez Mate Vučicia, Legia utrzymywała stratę na poziomie 14 punktów (46:60). Końcówka kwarty należała jednak do McGusty'ego, który najpierw trafił za dwa punkty, a chwilę później efektownie zza łuku, zmniejszając stratę Legii do zaledwie dziewięciu punktów. GTK szybko odpowiedziało – celną trójką popisał się Kacper Gordon, ponownie zwiększając przewagę gliwiczan do dwunastu punktów. Po trzeciej kwarcie Legia Warszawa przegrywała 51:63.
Ostatnia
kwarta rozpoczęła się znakomicie dla Legii Warszawa. Po skutecznych
akcjach Michała Kolendy i Kamerona McGusty'ego gospodarze zmniejszyli
stratę do zaledwie sześciu punktów, dając sygnał do walki o odwrócenie
losów spotkania. GTK jednak odpowiedziało błyskawicznie. Punkty Malika
Toppina oraz celna trójka Chrisa Czerapowicza pozwoliły gliwiczanom
ponownie odskoczyć na 12 punktów. Przy wyniku 74:62 na pięć minut przed
końcem meczu trener Heiko Rannula zmuszony był poprosić o czas. Po
krótkiej przerwie Legioniści próbowali odrabiać straty, jednak GTK
skutecznie odpowiadało na każdą próbę zbliżenia się gospodarzy. Po akcji
2+1 McGusty'ego na dwie minuty przed końcem wciąż utrzymywała się
12-punktowa przewaga gości. Końcówka przyniosła jednak ogromne emocje. W
ostatniej minucie meczu dwie szybkie skuteczne akcje Legii – najpierw
McGusty, a następnie dobitka Ojārsa Siliņša – pozwoliły zmniejszyć
stratę do siedmiu punktów (74:81). GTK poprosiło o czas, próbując
uspokoić grę. Po przerwie Legioniści kontynuowali szaleńczy pościg.
Kolejne punkty zdobyli McGusty, Maksymilian Wilczek w akcji 2+1 oraz
ponownie McGusty trafiając za trzy. W ciągu 30 sekund Legia odrobiła
osiem punktów straty i na 30 sekund przed końcem meczu przegrywała już
tylko jednym punktem – 82:83. Piłka trafiła do GTK, a Kacper Gordon
pewnie wykorzystał dwa rzuty osobiste, zwiększając przewagę gości do
trzech oczek. W kolejnej akcji Legii nie udało się trafić – niecelny
rzut Siliņša zmusił gospodarzy do faulu. Chris Czerapowicz wykorzystał
oba rzuty wolne i GTK odskoczyło na pięć punktów. Ostatnie punkty w
meczu zdobył Ojārs Siliņš, pewnie trafiając dwa rzuty osobiste, ale to
nie wystarczyło. Ostatecznie Legia Warszawa po heroicznym pościgu
musiała uznać wyższość GTK Gliwice, przegrywając w Warszawie 84:87.
Legia: Kameron Mcgusty 29 (2), Ojārs Siliņš 19 (3), Michał Kolenda 12 (2), Mate Vucić 6, Keifer Sykes 5 (1), Maksymilian Wilczek 5, Dominik Grudziński 4 (1), Aleksa Radanov 4, Andrzej Pluta 0, E.j. Onu 0, Julian Dąbrowski -, Wojciech Jasiewicz -
GTK: Mario Ihring 19 (3), Martins Laksa 15 (1), Chris Czerapowicz 13 (3), Łukasz Frąckiewicz 11, Kacper Gordon 11 (1), Malik Toppin 11, Matt Milon 7 (1), Kuba Piśla 0, Aleksander Busz 0, Michał Jodłowski 0
Fot. Piotr Koperski