Od
zwycięstwa rozpoczęli koszykarze Legii sezon 2025/2026 Orlen Basket
Ligi. Mistrzowie Polski pokonali we własnej hali Start Lublin 90:68
(26:19, 19:13, 25:15, 20:21).
Przed
rozpoczęciem meczu zawodnicy obydwu drużyn zaprezentowali
okolicznościowy baner dotyczący potrzeby budowy nowej hali na obiektach
Skry. Z trybun spotkanie obserwowali stołeczni radni, którzy mogą podjąć
odpowiednie decyzje już na najbliższej, październikowej sesji.
Sam
mecz rozpoczął się lepiej dla gości, którzy wyszli na prowadzenie po
„trójce” Michała Krasuskiego. Odpowiedział skuteczną akcją podkoszową
Matthias Tass. Później jednak reprezentant Estonii miał problemy ze
skutecznością, a Start wyszedł na pięciopunktowe prowadzenie. Legioniści
po szybkich akcjach doprowadzili jednak do wyrównania. Po trójce
Andrzeja Pluty gospodarze objęli prowadzenie, a w kolejnych minutach
trwała wymiana ciosów. Dobrą zmianę dał Shane Hunter, który rzucił kilka
cennych punktów. Dobra skuteczność legionistów dała im siedmiopunktowe
prowadzenie przed drugą kwartą.
Ta
rozpoczęła się od efektownej akcji Michała Kolendy. Następnie doszło
do krótkiej przerwy z powodu awarii światła, ale koszykarze szybko
wrócili na parkiet. Po celnym rzucie Jayvona Gravesa legioniści
prowadzili 30:19, a trener Startu Wojciech Kamiński poprosił o przerwę
na żądanie. Po niej przewaga gospodarzy nieco zmalała, głównie dzięki
dobrym akcjom Startu pod koszem Legii. Bardzo dobrze dysponowany był
jednak Hunter, który popisał się m.in. efektownym wsadem. Po celnym
rzucie zza łuku Bartłomieja Pelczara gracze z Lublina zmniejszyli straty
do sześciu „oczek”, a trener Rannula poprosił o czas.
Tuż
po niej na parkiecie mieliśmy sporo chaosu, w którym lepiej odnajdywali
się legioniści. Po rzucie Kolendy legioniści osiągnęli 10 punktów
przewagi, a w kolejnej akcji bardzo dobrze dysponowany kapitan Zielonych
Kanonierów powiększył prowadzenie. Mistrzowie Polski wrzucili piąty
bieg i po akcji Huntera prowadzili już 40:26, choć środkowy z USA nie
wykorzystał rzutu osobistego. Mimo tego chwilę później po faulu
technicznym Elijaha Hawkinsa rzut osobisty wykorzystał Kolenda.
Odpowiedział „za trzy” Jordan Wright, ale szybka akcja Maksymiliana
Wilczka i wykorzystane rzuty osobiste Andrzeja Pluty szybko ostudziły
zapędy Startu. Na przerwę Legia schodziła z bilansem +13.
Druga
połowa rozpoczęła się od dobrej akcji i jednego celnego rzutu
osobistego Gravesa. Goście z Lublina mieli ogromne problemy ze
skutecznością, szczególnie zza łuku. Ekipa trenera Rannuli utrzymywała
bezpieczną, ponad 10-punktową przewagę, głównie dzięki skuteczności
wspomnianego Gravesa. Legioniści z każdą kolejną minutą w pełni
kontrolowali grę, a sfrustrowany trener Startu Wojciech Kamiński
najpierw został ukarany faulem technicznym, a następnie poprosił o czas
przy prowadzeniu gospodarzy różnicą 19. punktów. Ostatecznie przed
ostatnią częścią gry Zieloni Kanonierzy prowadzili 70:47, po kapitalnej
akcji świetnego Andrzeja Pluty i Matthiasa Tassa tuż przed końcową
syreną.
W
czwartej kwarcie Zieloni Kanonierzy kontrolowali wydarzenia na
parkiecie. Trener Rannula dał pograć zawodnikom z szerszej rotacji,
m.in. młodzieżowemu reprezentantowi Polski Błażejowi Czapli. Mistrzowie
Polski zaprezentowali bardzo efektowną, efektywną i zespołową koszykówkę
- w ostatniej części gry mieliśmy do czynienia z otwartym basketem, bez
sztywnych ram taktycznych. Wygrana gospodarzy nie podlegała żadnemu
zagrożeniu.
Teraz
legionistów czekają dwa mecze wyjazdowe. We wtorek o godz. 19
mistrzowie Polski rozpoczną zmagania w Basketball Champions League
meczem z litewskim Rytas Wilno (transmisja w TVP Sport). W niedzielę 12
października ich ligowym rywalem będą Twarde Pierniki Toruń (transmisja
na antenach Polsatu Sport).