"W sobotę zagraliśmy bardzo dobrze, dzień później bardzo źle, a Krosno odwrotnie. Trzeba jak najszybciej wyczyścić głowy po tym meczu" - mówi kapitan Legii po meczu finałowym nr4.
"We wtorek wsiadamy do autokaru, jedziemy do Krosna, by awansować do ekstraklasy. Nie ma co ukrywać, że w finale spotkały się bardzo dobre i wyrównane drużyny. W dużej mierze decyduje dyspozycja dnia. W sobotę byliśmy bardzo dobrze dysponowani rzutowo, teraz wręcz odwrotnie. Nawet rzuty spod kosza nam nie wpadały. Krosno punktowało nas jak juniorów, siedział im rzut, a my pozwalaliśmy im na dużo więcej i stąd aż tak wysoka porażka.
Może na świeżości gra się nam lepiej i ten mecz piąty po trzydniowym odpoczynku będzie dla nas. Na pewno nie jedziemy do Krosna, żeby wracać ze spuszczonymi głowami. To jest zbyt długa podróż, żeby wracać w smutku. Na pewno będzie fajnie się wracało, gdy będziemy mogli świętować i bawić w autokarze. Obie drużyny wyłożą na stół wszystko to co mają, nikt nie będzie czekał, bo następnego meczu nie będzie. To będzie jeden z bardziej pamiętnych meczów w mojej karierze. Już nie mogę się go doczekać" - powiedział Łukasz Wilczek.
Autor: Marcin Bodziachowski fot. Piotr Koperski
2016-05-16 08:18:00