Autor: Rafał Bator fot. Piotr Koperski
2023-10-12 08:29:52
W emocjonującym meczu Orlen Basket Ligi po wyrównanym pojedynku Dziki Warszawa pokonały Legię. Emocje trwały do samego końca.
W środę 11 października Legia Warszawa podjęła w hali na Bemowie inny Warszawski zespół – Dziki Warszawa. Mecz ten był dla legionistów okazją do podreperowania bilansu po wyjazdowej porażce z Czarnymi Słupsk. Dla gości była to szansa na podtrzymanie zwycięskiej passy i zanotowanie kompletu zwycięstw po trzech kolejkach ligowych.
Sędziami spotkania byli Wojciech Liszka, Bartłomiej Kucharski i Marcin Gawron. Na ławkach trenerskich obu zespołów zasiedli Wojciech Kamiński (Legia) i Krzysztof Szablowski (Dziki).
Pierwsza kwarta przyniosła mocny początek w wykonaniu Dzików, które wyszły na prowadzenie 4:0. Jednak niedługo potem Legia odrobiła straty. Cztery minuty przed końcem kwarty legioniści wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Goście jednak nie odpuszczali. Jednym z kluczowych momentów pierwszej części spotkania był nieudany rzut Dzików za trzy punkty, po którym nastąpiła skuteczna kontra Legii z dwójkową akcją Pipesa i Holmana. Po chwili kolejna kontra, rzut Dariusza Wyki i prowadzenie 12:8 Legii na około dwie minuty przed końcem. Gra Dzików przez większość kwarty opierała się na skutecznej obronie i waleczności. Końcówka to jednak coraz większe problemy ze zbiórkami i brak skuteczności w ataku. Ostatecznie Legia wygrała tę kwartę 14:10.
Początek drugiej kwarty to kontynuacja przewagi Legii, która po paru minutach zwiększyła prowadzenie do wyniku 20:11. W odpowiedzi na ten stan rzeczy trener Dzików, Krzysztof Szablowski, poprosił o przerwę. Po niej goście nieco odrobili straty i na pięć minut przed końcem pierwszej połowy przegrywali siedmioma punktami. Na około cztery minuty przed końcem udanym rzutem za dwa Emmanuel Little sprawił, że strata Dzików wynosiła już tylko cztery punkty. Chwilę później Coleman, efektownie asystując Greenowi, zapewnił Dzikom kolejne punkty. 24:22 dla Legii i tym razem czas dla trenera Wojciecha Kamińskiego. Ostatnie trzy minuty to nieustępliwa walka z obu stron. Punkt za punkt i rzut za rzut na wysokiej intensywności.
Ostatecznie na przerwę po pierwszej połowie obie drużyny schodziły przy wyniku 29:28 dla Dzików. Goście wygrali drugą kwartę 19:14, a w ostatnich sekundach Dominic Green mógł nawet powiększyć prowadzenie rzutem za trzy, jednak spudłował.
Pierwszych kilka minut po przerwie to zaledwie jeden punkt zdobyty przez Legię i zero po stronie gości. Kolejne punkty padły dopiero na niecałe osiem minut przed końcem trzeciej kwarty, gdy Legia wyszła na dwupunktowe prowadzenie, a chwilę później Dziki wyrównały na 31:31. W grze obu drużyn można było dostrzec pośpiech i nerwowość, co w pierwszej połowie kwarty skutkowało obopólną niską skutecznością w ataku. Zarazem zarówno gospodarze jak i goście nie odstawiali rąk w obronie. Ważnym momentem tej części meczu był rzut za trzy w wykonaniu Michała Kolendy, który dał Legii prowadzenie 36:31. Chwilę potem przy stanie 41:33 dla legionistów Krzysztof Szablowski po raz kolejny w tym meczu poprosił o czas dla Dzików. W tym fragmencie spotkania gościom nie pomagała w grze słaba skuteczność zbiórek w obronie. W końcówce obie ekipy osiągnęły limit pięciu przewinień, co oznaczało, że każde następne miało być karane rzutem wolnym dla przeciwników. W ostatnich chwilach tej partii Dziki odrobiły część strat. Przed ostatnią kwartą Legia prowadziła 48:44.
Ostatnia odsłona meczu na Bemowie to wyjście na prowadzenie Dzików 49:48 dzięki skutecznemu rzutowi za trzy. Warto dodać, że chwilę przed tą akcją Marcel Ponitka z Legii nie wykorzystał dwóch rzutów wolnych dla swojego zespołu. Legia walczyła o zmianę wyniku. Na siedem minut przed końcem Dziki drugi raz z rzędu trafiły za trzy punkty i prowadziły 52:50. Chwilę potem – remis. Na niecałe pięć minut przed zakończeniem spotkania Dziki wyszły na prowadzenie 54:52 po zdobyciu dwóch punktów z rzutów wolnych. Ostatnie fragmenty meczu to zacięte pojedynki niewolne od fauli. Trzy minuty do końca – rzut za trzy Legii i tylko punkt straty do przeciwników. Minutę później Michał Kolenda zebrał piłkę w ataku i wyprowadził swoją drużynę na jednopunktowe prowadzenie. Niedługo potem po dwóch celnych wolnych McGlynna znów zmiana i punkt przewagi Dzików. W ostatnich kilkudziesięciu sekundach nie brakowało emocji. Na nieco ponad pół minuty przed ostatnią syreną na tablicy widniał wynik 60:59 na korzyść Legii po trójce Arica Holmana. Podobna próba na 10 sekund przed końcem nie udała się Greenowi z drużyny przeciwnej. Ostatnie momenty to wojna nerwów. Legia prowadziła 61:59, chwilę potem – rzut Dzików i weryfikacja wideo przez sędziów. Trzy punkty zostały przyznane gościom. Mecz zakończył się rezultatem 62:61 dla Dzików.
Trzy spotkania i trzy wygrane Dzików Warszawa. Legia o kolejne punkty ligowe będzie walczyć ze Spójnią Stargard na wyjeździe.
Legia Warszawa 61:62 (14:10, 14:19, 20:15, 13:18) Dziki Warszawa
Legia: Mateusz Kolenda 13 (1)*, Christian Vital 12 (1)*, Aric Holman 10 (1)*, Josip Sobin 10*, Shawn Pipes Jr 7, Marcel Ponitka 4*, Raymond Cowels III 3, Dariusz Wyka 2, Grzegorz Kulka 0, Marcin Wieluński 0
Trener: Wojciech Kamiński, as. Maciej Jamrozik
Dziki: Matt Coleman III 10 (2)*, Nick McGlynn 10 (1)*, Mateusz Szlachetka 9*, Jarosław Mokros 7 (2), Michał Aleksandrowicz 7 (1), Emmanuel Little 6*, Piotr Pamuła 5 (1), Dominic Green 4*, Grzegorz Grochowski 4, Paweł Kopcyki 0, Alan Czujkowski 0, Mateusz Bartosz 0
Trener: Krzysztof Szablowski, as. Wojciech Rogowski
Tabela EBL | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
Drużyna | Mecze | Punkty | ||||
1. | Trefl Sopot | 0 | 0 | |||
2. | Legia Warszawa | 0 | 0 | |||
3. | Anwil Włocławek | 0 | 0 | |||
4. | King Szczecin | 0 | 0 | |||
5. | Arged BM Stal Ostrów Wlkp. | 0 | 0 | |||
6. | Polski Cukier Start Lublin | 0 | 0 | |||
pełna tabela |